piątek, 4 października 2013

Powroty... ?


Powroty... chociaż czy ja wiem czy to powrót? W sumie przeważnie tu bywam, jeżeli nie co kilka dni, to co kilka tygodni. A to zajrzę na pocztę, czasami odpiszę komuś czy też opublikuję komentarz, który ktoś napisze. Bywam, ale nie jestem. Bo dla kogo? Mogę być dla was wszystkich, ale nie dla tej Jedynej, której nie było i boję się, że nie będzie. Więc czy to ma sens, gdy w życiu natłok obowiązków? Dla ogółu? Którego nie poznam, a jeżeli poznaję to zbyt często później pozostaje mi w ustach niesmak. Nie, to nie pesymizm - to realizm...

Tak czy siak, być może napiszę jakiś post niebawem, a może kilka - zobaczymy. Chyba popularność "Pięćdziesiąt twarzy Greya" sprawiły, że zrobił się ciut większy ruch w Klimatach w ostatnich miesiącach. A niebawem ma powstać film? Toż to dopiero się zacznie... Ten delikatny powiew świeżości może zamienić się w wichurę. Ależ mi żal tych wszystkich biednych rozbitych kobiet, które rozbudzone książkową/filmową wizją, będą liczyć na to, iż odbudują się w silnych ramionach "Masterów". A w większości skończy się tak jak zawsze - płaczem i zawiedzionymi nadziejami. Może więc i powinienem wrócić? Może gdzieś ktoś się zawieruszy, wpadając przez przypadek w moje ramiona?

Ale póki powrócę do Wizji, wspomnę o jakichś tam nowych znajomościach zawartych w czasie ostatnich 2-3 miesięcy,a związanych z Klimatami. Jedna z nich całkiem miła, przyjemna i mimo wszystko pozytywna - i chociaż z nieba spadały gwiazdy jakich jeszcze w życiu nie widziałem - z mojej strony kompletnie nie zaiskrzyło. Niestety braki - o których nie wypada mi pisać, chociaż jej serce tak ciepłe i oddane - uniemożliwiły dalszy rozwój znajomości. Kolejna istota, która rozpoczynając konwersację ze mną, chyba uznała mnie za kogoś ze "stada". Mydlić oczy brakiem czasu na rozmowę, gdy sama przesiaduje w internecie, udzielać zdawkowych odpowiedzi, jednocześnie nie wnosząc nic do rozmowy, zawieszając nos gdzieś tam w chmurach - to był jej sposób na mnie. "Uległa"... "chętna aby kogoś poznać"... śmiechu warte. Czy też jeszcze jedna kobieta, przy której całokształcie bardziej odczuwałem ją jako faceta. Dla mnie uległa, to uosobienie Boginii, Kobiety, Kobiety doskonałej. Sukienka, długie włosy, ciepło... to chyba podstawowe atrybuty takiej istoty - przynajmniej w moich oczach. I tak dalej, i tak dalej. Każda tak bardzo inna, każda "nie taka". I tak dalej - przez życie, przez osoby, przez uległe - ciągle do przodu. Może kiedyś...

Życzę wam wspomnianym i wam niewspomnianym, oraz wszystkim innym czytelnikom, dużo siły i mimo wszystko powodzenia, podczas tej "dalekiej drogi do domu".

.

czwartek, 24 maja 2012

Majówka


Gwar świetnie bawiącej się grupy osób dobiega nas gdzieś z daleka. Oddaliliśmy się. Oficjalnie - po to aby się przejść, a dla reszty zgromadzonej na ogródku działkowym - po to aby chwilę pobyć razem w samotności. Oni nie wiedzą co potrafi Nas łączyć....

Nasz spacer, palec spleciony z palcem.. ciepła noc a nad nami gwiazdy. Gwiazda też przy mnie... Ty. Szmer ludzi z daleka, przerwany spazmatycznym śmiechem. Być może kreują wizje w jakim celu "wyrwaliśmy się" z imprezy. Ale cóż mogą sobie wyobrazić? To ze oprzesz swoje ręce o bramę  pobliskiej działki, poderwiesz spódniczkę do góry, wypinając pupę? Tak... takie byłyby ich najbardziej pikantne wizje, których większość ludzi nawet nie odważyłaby się zrealizować. Ale pomiędzy nami, to wszystko wyglądałoby kompletnie inaczej.

Ty wcale nie wypniesz przedemną swojego tyłka - w końcu nie znamy się długo. Spacerując spleceni dłońmi doszliśmy do oddalonej, wąskiej alejki. Dziś nie mam ochoty na ceregiele i podchody. Należysz do mnie, od takiego czasu iż zdecydowałem Cie zabrać ze sobą na imprezę i przedstawić znajomym. A może wręcz - pokazać im z kim mam do czynienia. Przyjęli Cie miło, aczkolwiek z rezerwą właściwą nowo poznawanej osobie. Spędzaliśmy miło czas, pełni uśmiechu otoczeni ludźmi z pewną ilością rozluźniacza w płynie. On jednak nie wpłynął na moją osobę - od początku dnia wiedziałem że dziś pójdziemy dalej. Miałem na to dużą ochotę, może po części również dlatego, że dawno się nie widzieliśmy. Ostatnio zaprzątnięty swoimi sprawami myślałem o...

O sytuacji, gdzie podczas spaceru w ciemnej zakrzaczonej, ogródkowej uliczce, będę mógł pociągnąć Cię za włosy i obrócić w moją stronę. Gdy przystaniesz lekko podpita, odwrócisz się i będziesz wiedziała czego chcę - bez słów. Przystanęłaś, roziskrzyły Ci się oczy, usta rozchyliły, spuściłaś wzrok. A ja miałem z tego ogromną frajdę. Ciągnąc Cię za włosy odwróciłem Twoje ciało i duszę. Przypomniałaś sobie, że relacja ze mną nie jest miłą, "normalną" znajomością. Przypomniałaś sobie, że to coś znacznie większego, to coś.. znacznie bardziej namiętnego. Przypomniałaś sobie, że aspirujesz do miana Suczki..

"Suka", jak to jeszcze abstrakcyjnie brzmi, jak bardzo dziwnie i obco - chociaż podniecająco, to jednak nadal kompletnie zboczenie. Nie oswoiłaś się jeszcze, więc może być dla Ciebie dziwne, że całując Cie namiętnie, cały czas "kontroluję" Cie za pomocą Twoich włosów. Lubię bawić się Twoją głową, lubię sterować Tobą, lubię gdy należysz do mnie - powinnaś powoli zacząć się do tego przyzwyczajać. Sterowana więc w alejce, chwilowo ubezwłasnowolniona, tak miło oddana. Ręka bezczelnie ląduje na Twoim łonie, pocałunki się nasilają. Dzisiaj - dostaniesz cięższe zadanie.

"Uklęknij".  Zdziwienie w Twoich oczach. Nieme pytania "co?", "gdzie?" oraz niedowierzanie w Twoich oczach irytuje mnie. Że niby chyba się przesłyszałaś? Nie, nie przesłyszałaś się. Masz, szczęście że nic więcej jeszcze nas nie łączy bo zostałabyś ukarana, za brak natychmiastowego posłuszeństwa w oczywistej kwestii. "Uklęknij!" połączone tym razem z sugestywnym pociągnięciem za włosy, kierującym Cie ostro w dół. Poczułaś drobne kamyczki ścieżki  wbijające się  w kolana. Poczułaś iż jesteś bliżej miejsca w którym przynależysz. Czy to byłoby dziwne, gdyby ktoś zobaczył Ciebie - Kobietę klęczącą przed swoim mężczyzną na ścieżce? Raczej nie, może pomyślałby że mi obciągasz. Poczułabyś się tym speszona? Być może...

Ostre kamyczki ścieżki wbijające się w Twoją skórę, niecodzienna pozycja i zdecydowany uchwyt za włosy. Ty klęczysz w alejce pod światłem księżyca i oczekujesz kolejnych chwil w których zostaniesz poprowadzona, w których nie będziesz miała na nic wpływu i będziesz traktowana tylko jako "ciało".

- W tej chwili moja własność rozepnie mi spodnie, opuści je nieco i zacznie lizać mojego fiuta - przez majtki. Jednocześnie rozepnij swoje spodnie i pieść się.

Zabrałaś się ochoczo do dzieła i chociaż z pewnością lizanie materiału mojej bielizny nie należało do najmilszych, z pewnością zrobiłaś się mokra. Mówiła mi o tym Twoja postawa, którą utrzymywałaś coraz ciężej. Lizanie, kamyczki na kolanach i rozpalane pożądanie. Szarpnąłem za Twoje włosy kierując Suczą twarz do góry. Widząc zaledwie zarys Twojej twarzy rzuciłem w jej kierunku:

- Teraz moja droga, usiądziesz tutaj na tym krawężniku i zrobisz sobie dobrze, ale tuż przed orgazmem zatrzymasz się i powiesz że już jesteś blisko. Ja stanę za Tobą i zrobię dokładnie to samo co Ty. Zapamiętaj jednak, że nie wolno Ci się odwracać pod żadnym pozorem, aż do czasu gdy Ci o tym poinstruuję.

Twoje skinięcie oznaczało iż zrozumiałaś wszystko. usiadłaś na krawężniku i ochoczo zaczęłaś robić sobie dobrze. Stanąłem za Tobą i zacząłem sobie robić dobrze, obserwując to jak siedząc podemną również się sama zadowalasz. Nie minęło dużo czasu aż zaczęłaś cicho pojękiwać, a po chwili mocniej targnęło Twoim ciałem. Zgodnie z wytycznymi, ciężko oddychając cicho szepnęłaś "Już jestem blisko Panie...". Na pytanie czy chcesz dojść, odpowiedziałaś twierdząco z uśmiechem. Grzeczna dziewczynka :) Grzeczna dziewczynka teraz ściągnie kompletnie swoje majteczki i jeansy z tyłka, uklęknie na swoje obolałe kolana, oprze się dłońmi o ziemię i będzie robić sobie dobrze, ale dojdzie dopiero gdy dam jej znak. Zrobiłaś dokładnie to o co Cie poprosiłem. Widząc w delikatnym świetle księżyca zarysy Twojego tyłeczka po raz pierwszy wystawionego nago w moim kierunku, w momencie doszedłem do granic orgazmu. Jakże kusiło mnie wtedy aby wejść w Ciebie od tyłu. Aby wykorzystać Cie niczym zabawkę i zaspokoić swoje potrzeby. Powiedziałem Ci o tym, ale powiedziałem Ci też, że nie musisz się niczego bać... że tylko skropię Cie moim nasieniem, a Ty potem będziesz mogła dojść.

Zacząłem szybciej pieścić swoje przyrodzenie. Sterczący i wygłodniały od dawna fiut trysnął obficie ciepłą spermą na Twoje pośladki mocząc je lepką spermą. Musiałaś być na samym skraju orgazmu, go gdy powoli zaczęła powracać mi moja świadomość, Ty właśnie szczytowałaś przedemną. Doszłaś, na kolanach, na ziemi, z moją spermą na tyłku, wyglądając jak Suka, przed swym Właścicielem. Tak... jesteś coraz bliżej tego miana. Ale jeszcze nie teraz...

Teraz pora naciągnąć Ci majtki oraz jeansy na pupę, i po krótkim spacerze wrócić do moich znajomych. I tak - właśnie tak - resztę tego wieczoru spędzisz z moją zasychającą spermą na Twoich pośladkach.

piątek, 11 maja 2012

Poranek

Spotkanie na mieście, tak wcześnie chyba jeszcze nigdy z nikim się nie umówiłem. Na oboje z nas czeka codzienność - praca, nauka, obowiązki - i niebawem będziemy musieli do tego wrócić. Bardzo chcieliśmy się jednak zobaczyć, a niestety w weekend będzie to niemożliwe - wyjeżdżam. Nie będzie okazji aby pobyć z sobą... I chociaż właściwie nie było kiedy, to jesteśmy najlepszym przykładem na to, że gdy ludzie naprawdę CHCĄ, to w przeważającej większości przypadków - MOGĄ. My chcieliśmy bliskości, spotkania, rozmowy... więc jesteśmy tu - na zatłoczonym i rozbieganym porannym rynku - razem. Stanowiąc jednocześnie ewenement w postaci oazy spokoju pośród tego gnającego tłumu ludzi, postanowiliśmy zejść im z drogi i podjechać na obrzeża miasta. Pójść na spacer tam, gdzie nie przeszkadzałyby nam pędzące samochody czy też zapatrzeni w swoją sprawę ludzie.

Tylko czy ufasz mi na tyle aby wsiąść ze mną razem do samochodu? W końcu jestem osobą, której jeszcze nie znasz za dobrze. Skinęłaś pozytywnie z uśmiechem na moją propozycję, ale nie wierzę abyś o tym nie pomyślała. Z pewnością nasłuchałaś się wielu opowieści o nie wsiadaniu z obcą osobą do samochodu, o zaginięciach, uprowadzeniach kobiet do zagranicznych domów publicznych, o gwałtach. Nie powinnaś ze mną wsiadać do tego samochodu - ryzykujesz. Ufasz mi, wierzysz.. i zrobiłaś to - siedzisz przy mnie z uśmiechem i jaśniejącymi oczyma chociaż za kilka godzin czeka Cie ciężki egzamin. Poświęcasz mi swój czas, ryzykujesz. Słowem - oddajesz się - to cudowne uczucie. Dotykam Twojej twarzy i wsuwając dłoń pod Twoje włosy delikatnie masuję tył głowy. Chciałbym być bliżej Ciebie, ale ograniczenia samochodu dosyć skutecznie to uniemożliwiają. Nie ma też sensu robić przedstawień ludziom, skoro mi ufasz - mogę Cię "porwać". Tym razem na obrzeża miasta.

Przekręcam kluczyk, mijamy światła, stojąc w porannym korku zmieniasz stacje radiowe w moim samochodzie. Czujesz się jak u siebie i... faktycznie zamieniasz to wnętrze w "swoje", beztrosko rozrzucając swój uśmiech dookoła. Całe wnętrze samochodu stało się przez to jaśniejsze, mijane bloki mniej zaniedbane, pan w niebieskim punto do końca nie wiedzący czy jechać na wprost, czy w lewo, czy może zawrócić - mniej irytujący. Lubię utrzymać kontakt fizyczny z bliską mi osobą podczas tak prozaicznej czynności jak prowadzenie samochodu. Póki co molestuję więc Twoją nogę - dziś odzianą w jeansy - z przerwami na zmianę biegów.

W końcu jesteśmy na miejscu. Uwolnieni od otaczających nas spojrzeń, od potrącania przez ludzi, możemy pójść razem alejką wśród drzew.

- A pamiętam jak bałam się do Ciebie napisać.
- Bałaś się? Czego?
- Tego kim jesteś, tego że możesz mnie skrzywdzić i wykorzystać.
- Ale zobaczyłaś, że nie krzywdzę Cie i zaczęłaś mi ufać.
- Tak. Zacząłeś mnie fascynować.
- Muszą bardzo podobać Ci się nasze spacery, skoro nawet dzisiaj się spotkaliśmy.

Zatrzymaliśmy się. Spojrzenie w oczy. Uśmiech. Nie mogąc oprzeć się potrzebie chwili, chwytam Twoją twarz w moje dłonie. Delikatnie głaszcząc przysuwam się bliżej do Ciebie i całuję w policzek. W policzek trochę bliżej ust. W policzek na skraju naszych ust. Powoli, bliżej i bliżej. Przejmuję każdy kawałek Twojej twarzy w moje posiadanie, znacząc ją moimi ustami. Aż w końcu pęka pewna granica. Całe to spotkanie, rozmowy, uśmiechy, delikatne dotyki i spędzony wspólnie czas wyrwany codzienności - były swego rodzaju preludium przed burzą namiętności. Gromy pocałunków, tornada rąk krążących po ciałach, ulewny deszcz namiętności. Zapadamy się w to szaleństwo, czując potęgujące się w nas pożądanie. Magia chwili.

Przerwana tym, co we mnie obudziłaś. Teraz. Z słonecznej otwartej przestrzeni, prowadzę Cie za rękę w przyjemny cień drzew. Na tym odludziu nie spotkaliśmy dotychczas żadnego człowieka, ale... lepiej nie ryzykować. W końcu to nasze okolice. Odwracam Cie tyłem do siebie i rozpinam guziki Twojej bluzki. Biorę Cie sobie na każdy możliwy sposób - tak jak chcę. Ty wiesz, że musisz ulec, w przeciwnym wypadku poważnie zachwiałabyś naszą relacją. Twoja koszula trzyma się już tylko na jednym strategicznym guziczku, a jedna z moich rąk wnika pod nią. Krąży po Twoich krągłościach, penetruje skraj biustonosza. Druga ręka chwyta Twoje włosy i pociąga je w dół, co sprawia że odsłaniasz swoją szyję. Miejsce które mogą zaatakować moje usta.

Krążąca w Tobie namiętność, krążące po Tobie dłonie. Twoja głowa odciągnięta w górę przez co chwilę poszarpywane włosy. Słowa wypowiadane w Twoją szyję : Należysz do mnie. Ulegniesz. Wezmę to co chcę i staniesz się upadłą Kobietą. Odkryje w Tobie.... Sukę. Ręka odpina biustonosz z haftek, a druga go zdejmuje. Stoisz naga, bezczelnie obmacywana. Rozpinam Twój ostatni guzik, rozchylam koszulę. Wiesz że nic nie widzę będąc za Tobą, ale wiesz że mam pełną swobodę ruchów. Robimy dwa kroki do tyłu opierając się o drzewo. Dotykam Twoich piersi, waże je w dłoniach, uczę się ich kształtu. Nieważne czy są małe, średnie czy duże.... one są już moje. Palce delikatnie zataczając kręgi zbliżają się do sutków. Krążą po nich niczym statek wciągany w morski wir. Kółeczka są coraz mniejsze i mniejsze, aż w końcu opuszki moich palców stykają się z Twoimi sterczącymi brodawkami. Drażnię je, poruszam i pocieram. Pociągam, ugniatam i ściskam. Przejmuję. Niezależnie od rozmiaru, koloru czy kształtu. Akceptuje. W końcu ciała nie wybierałaś, a skoro tak daleko zaszliśmy to znaczy że bardzo mi się podobasz. Cała. A takie drobne detale przyjmę jak swoje.

Zsuwamy się w dół, siadasz przede mną opierając swój tors o moje ciało. Kieruję swoją dłoń pomiędzy Twoje nogi. Od razu w to miejsce, pocierając Cie przez spodnie. Jeansy są grube, chociaż i tak zastanawiasz się czy nie poczuję Twojej wilgoci, odpływasz. Czujesz mój dotyk i mój ucisk.Trwa taniec rąk i pożądania. Mogę wszystko i biorę wszystko - dotykiem. Zamykasz oczy i rozchylasz usta. Wiem że chcesz więcej. Odpływasz....

W Twojej głowie, po burzy namiętności wychodzi słońce radości i spokoju. W pewnym momencie - choć nadal rozpalona i wilgotna - czujesz jak wszystko się uspakaja, a wnętrze rozpala promienista radość. Siedzimy pod drzewem, obejmuje Cię i niby od niechcenia bawię się Twoimi piersiami. Rozchylona koszula i promienie słońca padające na Twoje nagie ciało przypominają o tym co się działo przed chwilą - niczym kałuże deszczu po ulewie. Sielanka, bliskość.

"Wiesz, może bałam się też trochę tego kim okażę się być, kim... jestem. Czułam, że się we mnie coś budzi, coś co chyba od zawsze było we mnie ukryte. I wiesz co? Chociaż nie wiem czy nam się ułoży, ciesze się że Cie poznałam."

Chwytasz skrawki swojego odzienia i odwracasz się ku mnie, dając czułego buziaka prosto w usta. Uwielbiam ten ich smak i delikatność. I uwielbiam Twój uśmiech który wita mnie gdy otwieram znów oczy na świat. Świat... pora się zbierać. Egzamin, praca, codzienność. Prosisz o biustonosz, ale nie daję Ci go - nie dziś. Chcę mieć kawałek Ciebie podczas mojego wyjazdu. Skoro mam już Twoje majtki, do kompletu brakuje mi góry Twojej bielizny. Biorę go z sobą, a Ty pójdziesz dziś na egzamin bez niego. Na szczęście Twoja koszula nie jest aż tak delikatna aby prześwitywała. Brak tej części garderoby, będzie przypominał Ci o tym, kim jesteś i do kogo możesz należeć - o ile to wszystko Ci zasmakuje. Chociażby czy polubisz wzrok mężczyzn, którzy być może na chwilę dłużej niż zazwyczaj spojrzą na Twoje piersi, którzy ze zdziwieniem i zapytaniem spojrzą potem w Twoją twarz... zadając nieme pytanie: co się z Nią stało?

Odwożę Cię do centrum. Spotkamy się za kilka dni. Tęsknota z pewnością narośnie, ale ja będę miał Twoją bieliznę, a Ty dostaniesz zadanie. Po powrocie do domu, masz sobie zrobić dobrze. Bezczelnie rozłożyć nogi i ulżyć sobie, po czym napisać mi sms'a że to się stało, że to przeżyłaś. Pewnie uchwyci mnie ta wiadomość gdzieś w drodze, gdy będę zabiegany krążył wśród ludzi. Uśmiechnę się wtedy do Ciebie i odpiszę: "Następnym razem, przeżyjesz to przy mnie.... :)"

wtorek, 8 maja 2012

Kawiarnia


Dzisiaj spotkamy się na mieście. Po południe pełne ludzi, kafejka na rynku i Ty w przeciwsłonecznych okularach przeglądająca jakieś papiery. Odkładasz je natychmiast gdy podchodzę, dając mi buziaka na "dzień dobry". Tak, lubię miękkość Twoich ust, ten naturalny smak i ich kuszącą wilgotność. Nie są one przesadnie wydatne ale nawet zwykły buziak z Twojej strony, jest niczym zlądowanie na obłoczkach dryfujących po niebie przyjemności. Tak bardzo są one kuszące, tak bardzo mi odpowiadają... Wygodnie i komfortowo rozpływam się rozkoszując się dotykiem naszych warg. Prawdziwie boskie doświadczenie. Czas zwalnia, otaczający mnie świat ścisza - otoczenie dostosowuje się do Magii chwili. Niby zwykła czynność, niby tylko buziak na powitanie, a ileż może dać radości.

Bałem się Twojej reakcji na moją osobę, na moje zachowanie, na moją wizję... Po ostatnim razie - chociaż wyglądałaś na zadowoloną - nie byłem pewien czy spotkamy się ponownie. Czasami ludzie wysyłają pewne sygnały, odbieramy je, analizujemy, cieszymy się... po czym okazuje się, iż jednak to wszystko nie tak, że jednak nie będzie dobrze, że się pomyliliśmy. Ciesze się że tu jesteś, w swoim normalnym dniu znalazłaś czas i ochotę na spotkanie ze mną. Jesteś tu, świat zniknął. A ja wylądowałem w niebie na obłokach z Twoich ust.

Przebudzenie i gwałtowna jasność, gwar tłumu, brzęk sztućców, świergocące ptaki i trąbiący w oddali samochód. Cały realny świat powrócił i nabrał swojego zwyczajnego tempa wraz z rozerwaniem naszych ust. Jednakże gorycz tęsknoty za pocałunkiem, została wynagrodzona Twoim rozbrajającym uśmiechem. Jesteś tu, jak dobrze Cie widzieć. Jesteś, chociaż spóźniłem się 5 minut... bo znowu nigdzie nie można było zaparkować. Dlaczego ja zawsze przychodzę tak na styk, lub spóźniam się o te kilka minut?

Dobrze jednak że Ty pojawiłaś się punktualnie. Chociaż w naszej relacji jeszcze za wcześnie jest na karę, to jednak zaznaczyłem Ci że takie Twoje spóźnienie się będzie odebrane jako brak szacunku. W końcu miałaś całe wole przedpołudnie, po to aby przygotować się odpowiednio do spotkania ze mną. Pytam Cie o to, czy wypełniłaś moje zalecenia dotyczące bielizny którą miałaś założyć. Miała być czarna, koronkowa, delikatna, seksowna i czy założona z samego rana. Twierdzisz że zrobiłaś wszystko tak jak prosiłem - to miłe :)

Słowa płyną, kawa upływa z filiżanki, mija czas. Miło i nieśpiesznie rozwija się nasza rozmowa - tak samo jak słońce wraz z cieniem rzucanym przez pobliskie drzewo, leniwie podróżują po naszym stoliku. Delektujemy się zwyczajnymi słowami, poznawaniem siebie, normalnością. Położyłem dłoń na Twojej dłoni. Ciepło dotyku, bliskość. I znowu ten rozbrajający uśmiech na Twojej twarzy. I radość w oczach. Pauza w werbalnej rozmowie, na rozmowę dusz.

Mam dla Ciebie kolejne zadanie. Mówiłem Ci, że jeżeli nasza relacja będzie się rozwijała te zadania będą się nasilać, a Ty będziesz zagłębiać się w tą wizję życia którą przed Tobą roztaczam. Wizję, w której życie poprzeplatane będzie takimi właśnie zadaniami, takimi chwilami. Gdy normalność będzie mieszała się z wyjątkowością chwil, gdy Ty będziesz musiała się dostosować, będziesz musiała ulec. Ty czujesz to o czym mówię, czujesz to gdzieś pod swoją skórą, w głębi swojej duszy. Czułaś to od zawsze, ale nigdy nie umiałaś tego nazwać, wyrazić. Nie wiedziałaś że pragniesz właśnie tak żyć, wbrew temu co o tym sądzi otaczający nas świat. Czułaś. Chciałaś. Pragnęłaś.

Zadanie pociąga za sobą i potencjalną karę i potencjalną nagrodę. Chcesz go? Skoro ze mną ponownie się spotkałaś to znaczy że chcesz tak żyć. Masz pójść do toalety, podciągnąć swoją sukienkę i zdjąć majtki. I nie, tym razem nie skryjesz ich w swojej torebce, gdyż tym razem przyniesiesz mi je w swojej dłoni. Po prostu mi je oddasz... będą już moje i to do mnie będzie należeć decyzja, co później z nimi zrobię. Jeszcze możesz zadecydować... zrobisz to dobrowolnie, nikt Cie do niczego nie przymusi. Jednakże, jeżeli w ciągu 5 minut nie spełnisz mojego żądania, wyjdę. Wyjdę i nie wiem czy znajdę jeszcze kiedyś czas na spotkanie i rozmowę z Tobą, skoro nie będziesz w stanie mi ulegać. To będzie Twoja kara.

Odrzucisz stereotypy świata, nakazujące Ci posiadanie bielizny? Dostaniesz w nagrodzie dalszy ciąg spotkania ze mną, moją uwagę i wdzięczność. Siądziemy na chwilę jeszcze w kawiarni, a Ty zostaniesz poinstruowana iż nie wolno Ci rozszerzać nóg. Przypilnuję Cie z tym. Opowiesz mi o tym jak się czujesz, czy się obawiasz, czy jest to dla Ciebie normalne, a może podniecające?

Wyjdziemy też na spacer w słońcu. Spacer gdzieś po bulwarach, po parku, pomiędzy ludźmi gnającymi z pracy do domu, czy też zanurzonymi w szarości swojego życia. Będziemy ich obserwować. Twoja bielizna będzie bezpieczna w mojej kieszeni, a Ty... po części będziesz naga. Będziesz naga również wtedy gdy siądziemy na ławce w parku, a Ty zajadając loda będziesz trzymała swoje nóżki jedna obok drugiej. No chyba że zobaczę w Twoich oczach iż pragniesz więcej... wtedy, specjalnie każę Ci je lekko rozszerzyć. W końcu któż z przypadkowych przechodniów spogląda pod spódniczkę kobiety siedzącej na ławce w parku?

Na koniec dojdziemy do galerii handlowej - do jakiejś sieciówki posiadającej w swoim asortymencie bieliznę. Podasz mi swój rozmiar, a ja wybiorę Ci nowy wzór majteczek i pójdziemy do przymierzalni. Kolejny ciąg zadania - rozebrać swoją spódniczkę i odwiesić ją na haczyk, tak abyś w przymierzalni była totalnie naga, od pasa w dół. Zawołasz mnie wtedy abym mógł to faktycznie potwierdzić. Ty skryta za kotarką, Twoje majtki w mojej kieszeni a Twoja spódniczka na haczyku. I wtedy... dostaniesz nową parę do przymierzenia. Zapewne będą pasować, więc pójdę Ci je kupić i gdy będą już opłacone, zerwę z nich metkę i dam jeszcze raz w przymierzalni - abyś mogła je ubrać.

Ubrać, bo przyszedł czas na rozstanie. Koniec kolejnego spotkania i pora powrotu do domu. Tylko że Ty wrócisz do niego w nowej bieliźnie odemnie, a ja wrócę do siebie z częścią Twojej garderoby. Tak jak Ci obiecałem - relacja ze mną nie będzie typowa... a ja będę brał sobie Ciebie, na każdej płaszczyźnie... Kawałek po kawałku będziesz stawała się moja. Dziś, zacząłem od majteczek. Kto wie, co wezmę sobie następnym razem?

niedziela, 6 maja 2012

Ludzie...

Nie będę wpisywał tutaj nowych postów co 1,2 dni z początku.. aby po kilku miesiącach czy latach całkowicie porzucić to miejsce. Nie mam też zamiaru zmieniać formy tego bloga tak, aby zadowolić tą czy tamtą osobę - szczególnie, że złapałem się na tym, iż dana osoba nawet nie przeczytała go ze zrozumieniem. Nie skrócę treści "bo za dużo czytania" - przecież tak i tak póki co jedynie prześlizgnąłem się ogólnie po temacie BDSM. Nie rozbuduję też jej na siłę, po to aby stworzyć tu "wikipedię BDSM", gdzie znajdzie się odpowiedź na wszystkie możliwe do zadania pytania, oraz zostanie opisany każdy aspekt relacji tego typu. Nie ułagodzę moich słów, bo czyż może istnieć łagodniejsze wprowadzenie w klimaty niż wcześniej opisany spacer? Nie stworzę hardcorowej wizji, bo to nie miejsce dla napaleńców. Komu za mało wrażeń (pewnie zalicza się taka osoba do jednych z tych opisanych na podstronie "BDSM") niech idzie na redtube'a... bo przecież spojrzeć na "Kompendium" i poruszyć wyobraźnię, byłoby już trudniej. Nie mówiąc o rozmowie, czy też relacji i przekonaniu się samej czy aby faktycznie jestem taki łagodny/hardocorowy... Uważam też, że nie obrażam tu nikogo a nawet jeżeli ktoś poczuje się urażony lub ma inną wizję związku, relacji, miłości - jego sprawa. Ja wiem ze czasami prawda w oczy kole, że brak kreatywności, lenistwo i zazdrość to paskudne uczucia, ale trudno - jakoś niektórzy będzą musieli żyć z tymi niedoskonałościami.

Musiałem się podzielić z Wami moimi odczuciami po wysłaniu kilkudziesięciu zaproszeń do przejrzenia tego bloga bliższym, dalszym i w ogóle nie znajomym osobom. Otrzymałem nieco krytyki a także wiele pozytywnych słów. Część osób przemilczała sprawę. Co ciekawe, nikt nie zdecydował się publicznie wypowiedzieć :) Cóz, przyzwyczaiłem się już do tego, że ludzie wolą milczeć, lub skrytykować - nawet bezpodstawnie - po czym odejść do swojego życia, pełnego samozadowolenia w którym nie za dużo sobą prezentują...

W życiu trzeba mieć trochę odwagi... aby żyć - a nie egzystować.

Niemniej jednak dzięki tym ocenom i opiniom, uważam że jestem gotów do rozpoczęcia nieco szerzej zakrojonej kampanii promocyjnej tego miejsca co też niebawem uczynię :) Jeszcze tylko jeszcze jeden jakiś wpis (aby nie "straszyć" nikogo na początek, moimi myślami nieuczesanymi), ale to dopiero za kilka dni.